2012-09-13

Park Zdrojowy w Busku-Zdroju - galeria zdjęć

Galeria zdjęć zrobionych podczas spaceru w parku zdrojowym w Busku-Zdroju w słoneczny letni dzień. Stary i nowy park zdrojowy.
Centralna aleja parku zdrojowego - kontynuacja al. Mickiewicza

Marconi

Stary Park Zdrojowy, alejka boczna

Stary Park, Aleja Kasztanowa

Nowy park, w tle kościół parafii św. Brata Alberta

Nowy park zdrojowy, alejka

Widok z Nowego Parku na Małpi Gaj

Oczko wodne

Mostek nad oczkiem wodnym

Widok na oczko wodne z tego mostku

Aleja Topolowa. Topól już niestety nie ma.

W tle Marconi

W tle Marconi - skrzydło wschodnie

Rotunda

Kościół św. Leonarda w Busku-Zdroju

Kościół św. Leonarda znajduje się w najstarszej historycznie części Buska-Zdroju, na jednej z kulminacji Garbu Pińczowskiego. Kościół zbudowano w 1699 roku z drewna modrzewiowego - jednego z najtrwalszych i najbardziej odpornych na gnicie. Prawdopodobnie w tym miejscu znajdował się wcześniejszy, XII-wieczny kościół, również pod weznaniem św. Leonarda. Kościół jest orientowany, z węższą i niższą kruchtą po zachodniej stronie. Prezbiterium, również niższe i węższe od nawy głównej, posiada wspólny z nią dach pokryty gontem. Konstrukcja jest zrębowo-słupowa, oszalowana z zewnątrz.

Św. Leonard (z Limognes, także z Noblac), szlachcic z dworu Chlodwiga, ochrzczony razem ze swoim królem w 496 r., zm. 559 r., jest patronem dobrego porodu, więźniów, chorych oraz zagrożonych napadem. Przedstawiany z łańcuchem i skruszonymi kajdanami. Jego figura znajduje się na ołtarzu w centralnym miejscu. Na ścianach znajdują się obrazy drogi krzyżowej autorstwa nieznanego malarza ludowego.

Wokół kościoła znajduje się stary cmentarz. Warto zwrócić uwagę na grób rodu Rzewuskich z kamienną tablicą (Feliks Rzewuski jest założycielem buskiego kurortu) oraz krzyż ku pamięci Ignacego Popiela, żołnierza insurekcji kościuszkowskiej.

Kościół św. Leonarda od strony południowej
Kościół św. Leonarda od strony północnej
Ołtarz z figurką św. Leonarda
Droga krzyżowa
Grób Rzewuskich
Krzyż pamięci Ignacego Popiela

2012-09-07

Rezerwat "Krzyżanowice" na Ponidziu

Rezerwat "Krzyżanowice", utworzony w 1954 roku, położony jest w Niecce Nidziańskiej (Ponidzie) koło miejscowości Leszcze, gmina Pińczów, na terenie Nadnidziańskiego Parku Krajobrazowego. Zajmuje on wzgórze będące fragmentem pasma wyniosłości marglisto-kredowych i gipsowych ciągnących się od Krzyżanowic aż do Wiślicy. Jest to jednocześnie część składowa ostoi zbiorczej CORINE Gipsy Niecki Nidziańskiej GOE204400 (CORINE to międzynarodowy system ochrony dziedzictwa przyrodniczego Europy).

Jest to rezerwat stepowo-entomologiczny. Przedmiotem ochrony są tu murawy stepowe (kserotermiczne), charakterystyczne dla Nizimy Pannońskiej i okolic Morza Czarnego i Kaspijskiego. W Polsce jest to formacja rzadko spotykana i nietypowa. Chroniona jest też reliktowa fauna ciepłolubna bezkręgowców (pająk podskocz krasny, gryziel, cykada podolska, pasikonik, motyle paź królowej, modraszek gniady oraz liczne trzmiele).

Powyższe informacje można przeczytać na tablicy informacyjnej znajdującej się koło cmentarza przy zachodnim krańcu rezerwatu. Krajobraz wzgórza i jego okolic to typowy krajobraz rolniczych terenów wyżynnych. Aby odwiedzić ten teren, jeśli nie dysponujemy samochodem, musimy liczyć się z kilkukilometrową wycieczką pieszą, ewentualnie dojazdem rowerowym z miejsca zakwaterowania (słabo wygląda możliwość przewiezienia roweru busem). Najłatwiej będzie dojechać do Bogucic, leżących na trasie Busko-Pińczów. Można tam dojechać prywatną komunikacją busową albo PKS-em z obu tych miejscowości. Stamtąd idziemy na południe do Gacek (odwiedzając przy okazji rezerwat "Grabowiec"), a z Gacek na zachód. Druga możliwość to dojazd do Chroberza, a stamtąd do Krzyżanowic wzdłuż Nidy. Do Chroberza najłatwiej dojechać z Pińczowa, skąd kursują busy do Złotej. Jest też kilka połączeń dziennie do i z Wiślicy. W Chroberzu leży też na trasie spływu kajakowego Nidą.

Początek rezerwatu od strony wschodniej
Widok ze wzgórza na północ
Odsłonięta skała
Fragment wzgórza od strony północnej
Widok na rezerwat z drogi (od zachodu)

Zalany kamieniołom w Gackach

Kto kopie w ziemi dół, musi liczyć się z ryzykiem zalania go przez wody gruntowe. Taki los często spotyka wyrobiska, np. kamieniołom w Gackach. Woda zalała kamieniołom tworząc zbiornik wodny, obecnie wykorzystywany w celach wędkarskich. Do kamieniołomu nadal prowadzi droga, obecnie zagrodzona szlabanem, żeby wygodnicki wędkarz nie podjechał przypadkiem zbyt blisko i nie skończył kilka metrów pod wodą. Do kąpieli jest to miejsce dość ryzykowne, ponieważ przy samym brzegu zaczyna się głębina. Kąpiel jest zresztą surowo wzbroniona pod karą mandatu (ściganie na wniosek administratora obiektu), o czym informuje umieszczona przy brzegu zbiornika tablica.

Jest to bardzo malownicze miejsce, co pokazuje poniższa galeria. Należy uważać na gipsowe ściany skalne. Gips jest bardzo kruchy i próba wspinaczki może zakończyć się zjechaniem prosto do wody.

Na koniec ciekawostka, która zainteresuje miłośników geocachingu. W szczelinie skalnej na skarpie przy kamieniołomie znajduje się jedna z nielicznych jak na razie (2012 rok) skrzynek geocache. Przy tym miejsce jej ukrycia chroni przed przypadkowym znalezieniem przez osoby postronne oraz zapewnia dobrą ochronę przed wilgocią. Podjęcie skrzynki nie wymaga dodatkowego sprzętu, ale dobrze mieć buty z podeszwą o dobrej przyczepności, zwłaszcza po deszczu.

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

Gacki kamieniołom

2012-09-06

Buski "Szczudłak"

Szczudłakami nazywane są drzewa, których system korzeniowy został częściowo odsłonięty wskutek erozji podłoża, na którym rosły. Najczęściej zdarza się to na wybrzeżach i na piaszczystych wydmach. Sosna rosnąca w pobliżu Buska-Zdroju jest wśród nich unikatowa. Wydma, na której rosła, została wokół niej całkowicie rozsypana, odsłaniając ok. 3 metry systemu korzeniowego. Mimo takiej niespodzianki ze strony natury sosna trzyma się dzielnie. Ze względu na swój unikalny wygląd została objęta ochroną jako pomnik przyrody i otrzymała oficjalną nazwę "Szczudłak".

Dokładną lokalizację sosny można odnaleźć na wikimapii: Pomnik przyrody - sosna. Dojechać do niej można drogą polną odchodzącą na północ od drogi Busko-Pińczów (dojazd do sosny jest oznakowany drogowskazem). Dla pieszych i rowerzystów ciekawą opcją będzie dotarcie tam ścieżką rowerową do Pętli Winiary (ścieżka zaczyna się przy cmentarzu komunalnym), a stamtąd kilka minut pieszo szlakiem niebieskim na południe.

Drzewo wygląda naprawdę imponująco:

Sosna Szczudłak pomnik przyrody Busko Las Winiarski

Sosna Szczudłak pomnik przyrody Busko Las Winiarski

Sosna Szczudłak pomnik przyrody Busko Las Winiarski

Sosna Szczudłak pomnik przyrody Busko Las Winiarski

Niszczenie drzew - Busko ul. Kopernika

W czasie pobytu w Busku byłem świadkiem zaplanowanego, bezwzględnego niszczenia drzew przy ulicy Kopernika. Tego nie można nazwać wycinką, to była po prostu eksterminacja, zbiorowa egzekucja. Drzewa były przewracane buldożerami, a następnie ćwiartowane na kawałki i wywożone. Gdyby tak buldożer wjechał burmistrzowi na chatę albo przejechał mu dziecko, byłaby awantura na całą Polskę, być może nawet media by się zbiegły. A tak unicestwiony został cały drzewostan, a pies z kulawą nogą poza samymi mieszkańcami się tym nie zainteresował.

Władza kłamie - wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, gdy zostały przycięte gałęzie. Kiedy mieszkańcy zaprotestowali przeciwko okaleczaniu drzew, zostali zapewnieni, że drzewa zostały tylko przycięte, ale nie będą wycinane. Potem wkroczyły buldożery i piły mechaniczne. Teksańska masakra to przy tym bajeczka na dobranoc. Podobno w miejsce wyciętych drzew mają być nasadzone nowe, ale gdzie tu sens i logika? Najpierw niszczyć zdrowe drzewa, by sadzić w ich miejsce nowe, które mogą się nie przyjąć? No i czy można po tych wszystkich kłamstwach wierzyć, że naprawdę zostaną posadzone?

Oto zdjęcia przedstawiające obraz zniszczeń:



Oczywiście w tym wszystkim chodzi o pieniądze. Czyjaś firma na tej całej operacji zarobi. Drewno z wyciętych drzew to też pieniądz nie do pogardzenia. Ten absurdalny niczym w "Misiu" stan rzeczy najlepiej pokazuje przykład "Byczej Górki".

Jeszcze niedawno ta górka była placem zabaw dla dzieci. W zimie można z niej było zjeżdżać na sankach. Teraz wkroczyły tam buldożery i koparki. Piasek został wywieziony na okoliczne budowy - bonzowie muszą mieć wille, bo w bloku mieszkać nie łaska. W miejsce górki powstają jakieś schody. Wątpliwe, by można było z nich zjeżdżać na sankach. Za to cały projekt ma kosztować 8 milionów złotych. Trafią one oczywiście do kieszeni krewnych i znajomych. Aby się żyło lepiej. Na pewno nie dzieciom, które straciły świetne miejsce do jazdy na sankach.

Jak ma wyglądać miasto z marzeń naszych [bez]radnych? Tak, jak aleja Topolowa w parku zdrojowym? Kiedyś rosły tu wspaniałe topole, którym zawdzięcza ona swoją nazwę. Teraz zostały po nich tylko pniaki. Oto wizja miasta bez zieleni, którą zastępuje beton, nagrzewany do czerwoności przez promienie słońca, bo przecież nie ma cienia. Zbyt małe miasto, by cień mogły dawać szklane biurowce. Zapewne nie zabraknie miejsc na parkingi, bo te wyrastają jak grzyby po deszczu (np. stary dworzec PKS). Tak to jest, gdy samochody są dla urzędników ważniejsze niż ludzie.