2011-12-03

Ciepły grudzień w Puszczy Kamienieckiej

W pierwszą sobotę grudnia tej wyjątkowo ciepłej zimy (jak do tej pory nie spadł śnieg) udałem się do Puszczy Kamienieckiej. Po wyjściu z pociągu relacji Warszawa Wileńska - Małkinia na stacji w Łochowie udałem się czarnym szlakiem na północ. Szlak początkowo prowadzi przez zabudowania Łochowa, potem skręca w las. Przebiega przez tereny bagniste, co jakiś czas droga przebiega koło podmokłych terenów i jeziorek.

Mniej więcej w połowie drogi między Łochowem a Jerzyskami, gdzie szlak tworzy zakole skierowane na zachód, znajdują się mogiła Jerzyków. Miejsce to łatwo jest ominąć, bowiem szlak biegnie na zachód skrajem polany powyrębowej, a następnie znika. Aby go odnaleźć, trzeba iść na północ zachodnim brzegiem polany i wypatrywać czarnej strzałki skierowanej na zachód. Szlak nieco zaglębia się w las, przebiegając koło mogiły partyzantów z 1 batalionu 32 pułku pieszego AK, którzy zginęli dnia 14 sierpnia 1944 roku. Na zdjęciu w pomniejszeniu nazwiska są nieczytelne, w oryginale jest trochę lepiej i oto co udało mi się rozczytać (z góry przepraszam za pomyłki):

Podchorąży Jerzy Wojciechowski "Jur"
St. szeregowy Stanisław Kucharski "Boruta"
Szeregowy Henryk Peisert "Dąbal"
Szeregowy nieznany

Dalej przebieg szlaku jest już łatwiejszy do odnalezienia. Droga biegnie przez wydmy, następnie dochodzi do leśniczówki w Jerzyskach. Koło leśniczówki rosną stare dęby, dwa z nich noszą charakter pomników przyrody.

Schodzę ze szlaku i skręcam na zachód idąc polną drogą. Po paru minutach skręcam w przecinkę, która biegnie prawie dokładnie na zachód (należy uważnie odczytać azymut). Przy tej przecince znajduje się pomnik ku czci Jerzyków rozstrzelanych przez hitlerowców po pojmaniu do niewoli. Drogę do pomnika wskazuje drogowskaz, ale jak zwykle, trzeba uważać. Drogowskazy mają tendecję do przekrzywiania się, a jeśli dróg do wyboru jest kilka, w praktyce lepiej polegać na mapie i kompasie.





Nie wracam do szlaku tylko kieruję się dróżkami leśnymi w stronę rezerwatu Jegiel. Ten rezerwat ma na celu ochronę boru świerkowego rosnącego na glebie torfowej. Zwraca uwagę gęstość podszytu leśnego (żyzna gleba), wyróżniając się na tle okolicznych lasów, przez które widać na przestrzał na znaczną odległość. Niestety, nie brakuje zwyrodnialców, którzy nawet rezerwat potrafią traktować jak śmietnik. Oprócz roślinności ze szlaku widać też m.in. muszle klozetowe, jakieś plastikowe kontenery itp.

Szlakiem czerwonym przechodzę przez miejscowośc o dźwięcznej nazwie Wywłoka, a następnie udaję się znowu w stronę Jerzysk przez wydmę o nazwie Dębowa Grzęda. Porośnięta jest ona sosnami, z niewielką domieszką brzóz. Na swojej trasie dąb spotykam jeden, za to całkiem okazały, jego obwód to ok. 2,5 razy rozpiętość moich ramion. Dąb wg. mapy jest drzewem pomnikowym, ale nie udaje mi się na nim odnaleźć tabliczki. Niemniej jednak kryteria uznania za pomnik przyrody spełnia.

Nie dochodzę do samych Jerzysk, idę dalej czerwonym szlakiem. Na drodze staje potok Struga. Niezbyt szeroki, ale nie na tyle wąski, aby go przeskoczyć (lekkoatletą nie jestem). Mostka oczywiście brak, a głębokość jest wystarczająca, aby woda mogła się przelać do buta od góry. Nie ma rady, ostrożność nakazuje zdjąć buty. Nie jest to oczywiście dla mnie żaden problem, zwłaszcza że woda jest całkiem ciepła. To tylko ogólna uwaga dla wszystkich zainteresowanych turystyką nizinną, aby nie zakładać, że każdy szlak da się przejść suchą stopą.

Słońce pomału schyla się ku zachodowi. Przyspieszam kroku i idę fragmentem szlaku już znanym, bo przemierzyłem go 2 lata temu. Szlak biegnie przez okolicę wydmową, po przecięciu drogi do Łochowa biegnąc przez pewien czas wzdłóż podmokłej łąki. W pobliżu miejscowości Czaplowizna odbija szlak żółty biegnący doliną Dzięciołka. Zamierzałem nim iść, bo myślałem, że będzie w miarę suchy. Jednak łąka już na początku jest mocno podmokła, jest już ciemno i nie mam ochoty w świetle latarki szukać przejść albo przemoczyć buty, więc decyduję się iść dalej czerwonym, a potem zielonym szlakiem do stacji PKP Topór. Na miejscu wita mnie całkowicie nieaktualny rozkład jazdy (PKP dba o pasażera), przez co krótka pętla po okolicy żeby nie marznąć czekając na pociąg końćzy się dla mnie jeszcze dłuższym czekaniem i marznięciem - ale to jest nauczka na przyszłośc, by dokładniej sprawdzać rozkład w internecie i czekać cierpliwie na stacji.

1 komentarz:

  1. Człowieku! Ja mieszkam we wsi Łosiewice i chodzę często na Jogging w te strony (Czaplowizna, Jerzyska, Topór). Bardzo mnie pasjonujesz! Tylko, ze ja się nigdy nie rozstaję ze swoimi psiakami i poruszam się tylko z nimi :) więc pociągiem trudno trochę :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń