Celem wycieczki weekendowej był Masyw Ślęży - wysunięty najbardziej na północ fragment Przedgórza Sudeckiego. Otoczony jest on równinami, nad którymi się wznosi na podan 500 metrów (wys. bezwzględna 718 m n.p.m.) Masyw jest stosunkowo niewielki, w sam raz na dwudniową wycieczkę.
Wycieczkę organizowały przewodniczki z SKPB (Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich). Było nas łącznie 14 osób. Wyruszyliśmy po godz. 22 z Dworca Wschodniego w Warszawie pociągiem do Jeleniej Góry. Przed godziną 6-tą byliśmy we Wrocławiu, skąd przesiedliśmy się w busa do Sobótki. Na miejscu byliśmy w niecałą godzinę, jeszcze przed świtem. Po krótkim postoju w cukierni (śniadanie) ruszyliśmy przez miejski ryneczek na szlak. Jeszcze przed wejściem do lasu dwójka uczestników nagle oddaliła się i pobiegła gdzieś w kszaki. Okazało się, że praktykowali oni geocaching i niedaleko znajdowała się jedna ze skrzynek. Na Ślęży było ich sporo, więc ta dwójka często się od nas odłączała.
Weszliśmy w las. Na początku szliśmy szlakiem czarnego niedźwiedzia (oznaczonym małymi czarnymi niedźwiadkami na białym tle zamiast czarnych kresek), a następnie żółtym na szczyt Ślęży. Pierwszy postój zrobiliśmy na szczycie Wieżycy (415 m. n.p.m.) przy 15-metrowej kamiennej wieży widokowej, która kiedyś nosiła nazwę Wieży Bismarcka. Pochodzi ona z początków XX wieku. Kolejny postój w drodze na szczyt zrobiliśmy przy pochodzącej ze starożytności rzeźbie panny z rybą i niedźwiedziem. Sylwetka niedźwiedzia jest dość charakterystyczna, obła. Trochę przypomina małego wieloryba. Krążyły też opinie, że jest to świnia. Natomiast postać ludzka jest bez głowy i trzeba trochę wyobraźni, aby dostrzec w nim sylwetkę kobiecą niosącą kosz z rybami. W pobliżu jest kamień z wyrytym znakiem solarnym (prostym znakiem X). Trudno ocenić, jak dawno został wyryty. Mogła to być robota turystów albo XIX-wiecznych narodowców traktujących wszelkie 'starości' jako dowód odwiecznego zamieszkiwania tych ziem przez swe plemię...
Na szczycie ślęży znajduje się Dom Turysty PTTK - całkiem spory, w porównaniu z bieszczadzkimi kolibami. W nim zatrzymaliśmy się na gorącą herbatę. Obejrzeliśmy też kamienny kościół, wg. przewodnika Pascala pochodzący dopiero z XVIII w. mimo swojego średniowiecznego wyglądu. Tablica informacyjna wspomina o Piotrze Włostowicu, magnacie, który na początku XII w. sprowadził tu zakon Kanoników Regularnych. Tablica nie wspomina jednak, na czy polegała ich regularność. Wspomniane jest też zbudowany w tych czasach zamek, po którym niewiele pozostało. Następnie weszliśmy na wieżę widokową, na której złapał nas silny wiatr niosący płatki śniegu. Śnieg jednak długo nie padał i zanim zeszliśmy na dół, już było po wszystkim. Na Ślęży znajduje się też wysoki maszt radiowo-telewizyjny, który jest jednak ogrodzony i niedostępny dla turystów. W sumie słusznie, bo silny wiatr mógłby łatwo kogoś zwiać spory kawał drogi.
Ze szczytu schodziliśmy szlakiem niebieskim, który przebiega przez malownicze rumowiska skalne. Przez parę minut szliśmy wyłącznie po kamieniach - niczym w górach wysokich. Dalej doszliśmy do zespołu przyrodniczo-krajobrazowego "Skalna". Jest to obszar chroniony głównie ze względu na niezwykłe alory krajobrazowe. Są one zbudowane z gabra, które wg. tablicy informacyjnej jest najstraszą skałą, powstałą ok. 350 mln lat temu. Na kilku ze skałek znajdowały się symbole solarne - widziane już wcześniej przez nas iksy oraz bardzo ładna swastyka z zawijanymi ramionami. Symbole wyglądają jak znaczone kredą - być może dla poprawienia ich widoczności. Natomiast ich pochodzenie jest dyskusyjne. Mogły pochodzić z czasów pogańskich, albo stanowić średniowieczne znaki graniczne. Mogły też powstać w czasach nam współczesnych jako fałszywy dowód historyczny mający potwierdzić z góry założone tezy. Pod koniec XIX w. zbudowano tu kamienne schodki. Ich budowniczy mogli przy okazji conieco wykuć w skałkach.
Dalej poszliśmy na Przełęcz Tąpadła, gdzie zrobiliśmy dłuższy postój. Ponieważ dzień był jeszcze młody, poszliśmy dalej szlakiem czarnym aż pod Źródło Joanny, gdzie zrobiliśmy postój na ognisko i obiad. Potem, już po zmroku, poszliśmy drogą w stronę Sulistrowiczek. Wyszliśmy z lasu jakiś kilometr od miejscowości i poszliśmy drogą do Centrum Szkolenia Wolontariatu, które działa też jako zwykły ośrodek noclegowy. Oprócz nas grasowała tam grupka studentów z Wrocławia. Nie wchodziliśmy sobie jednak w drogę.
Następnego dnia zwiedziliśmy pozostałą część Masywu Ślęży. Zaczęliśmy od Parku Weneckiego w Sulistrowiczkach. Park jest nieco zaniedbany, ale przynajmniej czysty. Bramy wejściowe są w stanie rozpadu. Wewnątrz znajduje się staw i zespół kaskad. Nieco dalej jest tzw. "Źródło Życia", z którego mieszkańcy chętnie pobierają wodę do picia. Obok postawiono figurkę Matki Boskiej. Dalej szliśmy ścieżką przyrodniczą, przecinającą rezerwat Łąka Sulistrowicka. Chronione są w nim głównie rośliny naczyniowe - 20 prawnie chronionych gatunków. Występują tu gatunki torfowiskowe bagienne oraz leśne, a w wyższych partiach - suchoroślowe (kserotermiczne). Ścieżka biegła dalej na szczyt Raduni (573 m n.p.m). Na nim znajduje się kolejny rezerwat "Góra Radunia", w którym chronione są rośliny naczyniowe oraz paprocie. Pod szczytem wg. mapy znajduje się kamienny krąg kultowy. Udało nam się odnaleźć coś, co przypominało nieco krąg z kamieni, ale nie byliśmy pewni, czy to jest właśnie ten obiekt. Na szczycie i w jego okolicach znajdują się wały kamienne, również podpisane jako kultowe.
Po zejściu z Raduni weszliśmy na mały, nienazwany szczycik na jej południowym grzbiecie. Schodząc stamtąd zwiedziliśmy opuszczone kopalnie. Z jednej z nich widoczny był zasypany szyb, w drugiej był częściowo dostępny korytarz, którym weszliśmy kilkanaście metrów w głąb skały.
Potem zeszliśmy w stronę wioski Jędrzejowice. Przy granicy lasu rozpaliliśmy ognisko - nie gotowaliśmy jednak obiadu, tylko zjedliśmy posiłek kanapkowy z barszczem czerwonym. Potem przeszliśmy przez wieś, gdzie znajdują się ruiny XIX-wiecznego dworu. Widać, że był to ładny obiekt, niestety obecnie jest już niemal całkiem zrujnowany. Potem przeszliśmy przez masyw Wzgórza Kiełczyńskie, z najwyższym wzniesiemniem Szczytna (461 m n.p.m.). Na jego końcu znajduje się Gołogów. Jego atrakcją jest zabytkowy wiatrak, w którym obecnie znajduje się knajpa, oraz dwór, również częściowo zrujnowany, z dawnym parkiem dworskim. Z Gołogowa pojechaliśmy do Świdnicy. Tam zobaczyliśmy drewniany Kościół Pokoju pw. Trójcy Świętej, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Niestety, tylko z zewnątrz, ponieważ wnętrza o tej godzinie nikt nam nie chciał udostępnić. Za to udało nam się wejść do Katedry św. Stanisława i św. Wacława - gotyckiego kościoła z najwyższą na Śląsku (103 m) wieżą. Jego wnętrze zostało przebudowane w stylu barokowym. Obejrzeliśmy też przy okazji kamienice na rynku.
Potem zjedliśmy obiad w karczmie "Zagłoba". Cenowo wychodzi dość średnio - wydatek rzędu 30 zł. Porcje raczej na średni apetyt. Posiedzieliśmy tam ok. półtorej godziny i udaliśmy się na autobus do Warszawy. Na miejscu byliśmy przed godziną 6-tą.
|
Sanktuarium św. Anny Samotrzeciej - Sobótka |
|
|
Kościół św. Jakuba - Sobótka |
|
|
Wieża Bismarcka na szcycie Wieżycy (415 m. n.p.m.) |
|
|
Czy to starożytny znak solarny? |
|
Niedźwiedź? A może mały wieloryb? Panna z rybą, a może z chlebem? |
|
Maszt radiowo-telewizyjny na szczycie Ślęży |
|
Panorama z wieży widokowej na Ślęży |
|
Szczyt Ślęży - wejście od strony północnej |
|
Kościół na Ślęzy |
|
Dom Turysty PTTK na Ślęzy |
|
Posąg niedźwiedzia na Ślęży |
|
Panorama z wieży widokowej |
|
Na wieży zastał nas śnieg |
|
Dużo głazów |
|
Idziemy po głazach... |
|
|
Trzeba ostrożnie stawiać kroki, kamienie mogą być śliskie! |
|
Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy "Skała" |
|
Znaki solarne... |
|
Spróchniały pień |
|
Drzewa, a w tle błękitne niebo... |
|
Czy to drzewo tańczy? |
|
Brama do Parku Weneckiego, Sulistrowiczki |
|
Park Wenecki, Sulistrowiczki |
|
Park Wenecki, Sulistrowiczki |
|
Wchodzimy do rezerwatu Łąka Sulistrowska |
|
Rezerwat Łąka Sulistrowska |
|
Rezerwat Łąka Sulistrowska |
|
Rezerwat "Góra Radunia" |
|
Szukamy kamiennego kręgu. Gdzieś tu musi być. |
|
Starożytne wały kultowe |
|
Częściowo zasypany szyb kopalniany. Tu mogły być wydobywane serpentynity. |
|
W korytarzu kopalnianym - dalej chyba nie pójdziemy... I tak zaszliśmy na tyle daleko, że przewodniczki zaczęły się niepokoić. |
|
Czy to nie letnie widoczki tej zimy? |
|
Ruiny dworu w Jędrzejowicach |
|
Ruiny dworu w Jędrzejowicach |
|
Ruiny dworu w Jędrzejowicach. Traktor pochodzi z czasów bardziej współczesnych i możliwe, że nadal działa. |
|
Kościół Pokoju pw. Trójcy Świętej - Świdnica. Widać wyraźnie deski tworzące szkieletową konstrukcję budowli - szachulec. |
|
Dodaję do czytnika :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o kopalnię chromitu na Czernicy, to trochę można poczytać tu: http://www.podziemia.eu/kopalnia_chromitu.html
OdpowiedzUsuńWynika z tego, że ta dziura to był szyb transportowy na wysokości 430m którym mozna było się dostać na zawalony obecnie poziom 412 i dalej na dostępny poziom 408 (czyli ma jakieś 20m).
Niżej mijalismy hałdę urobku, za nią szukałem wejścia i chyba znalazłem zawalone wejście na poziom 408.
My zas wchodziliśmy do sztolni na poziomie 373. Gdyby pojsc dalej za czesciowy zawal, to bysmy trafili na szyb do zalanego poziomu 356